czwartek, 23 kwietnia 2015

jak temu sprostać

Umieszczenie seksu na najniższym pozimie było już dyskusyjne od począdku, ale
ostatecznie w takiej postaci weszło do podstaw psychologii.Gdyby to była prawda celibat byłby prostą drogą do zostania dewiantem,a
klasztory i seminaria - wylęgarnią patologii.
Zamiast blokować można sublimować,wykozystując zapasy energii w innych
dziedzinach życia. Podobno przykładem sublimacji tego rodzaju był n.p. Janusz
Korczak. Daj Boże jak najwięcej takich dewiantów...Oczywiście mi też sie nasuneło to na myśl.
Osobiście znam duchownych którym sie ta sublimacja nie udaje mimo wspaniałej
postawy w innych dziedzinach życia i musza toczyć wewnetrze boje z pokręconą
nieoczekiwanie dla nich seksualnością (słabość do mężczyn i dzieci która wyszła
z czasem). I stare zakonnice jak mieć piękne piersi  kipiące ukryta agresją i wyżywające sie na
nowicjuszkach. Co nie znaczy że nie znam pozytywnych przykładów. Ale to wcale
nie większość.w Polsce mamy seryjną produkcję księży, dosć mnie zawsze bawiły te modły o
jak największą ilosć powołań. W wielu przypadkach jest tak,jak z małżeństwami -
zły, nieprzemyslany wybór. Mimo sporego odsiewu w seminariach zawsze jest presja
środowiska, zeby za wszelką cenę został ksiedzem(w klasztorach zenskich wrecz
przeciwnie , częściej rodziny namawiają do "opamiętania" a wierchuszka stara
się powstrzymać dziewczyny przed odejsciem).
Wracając do meritum:
dlaczego akceptowane jest istnienie ludzi duchownych obywających się bez
większej szkody dla zdrowia bez seksu,a osoba "cywilna"o podobnym temperamencie
uznawana jest za nienaturalną?

Jak pamiętam blokowanie podstawowych potrzeb powoduje szkody dla stanu zdrowia
organizmu. Blokowanie jedzenia,   wypróżniania sie, higieny, snu to oczywiste
szkody. Blokowanie potrzeby seksu w dłuższym okresie szkodzi zdrowiu
psychicznemu (agresja, depresja bądz dewiacje) i oponenci przestali protestować
że nie pasuje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz